wtorek, 22 marca 2016

Zmieniłam trochę wygląd bloga, ale nie jest to to co chcę i nie wygląda to tak jakbym chciała jeszcze, bo ciągle pracuję i dopiero się uczę. Pracowałam nad tym dłużej tylko dlatego, że przeceniłam swoje zdolności. Szkoła nie daje za wygraną i ja też nie. Ale to chyba źle. Bycie pytanym z fizyki co powtórzenie lekcję się być nie fair i sądzę, że takie jest. Jak dla mnie to najgorszy przedmiot, najtrudniej jest mi go zrozumieć, a na pamięć nienawidzę się uczyć. Nie lubię szkoły, a czasem nawet jeszcze gorzej. Niby wszystko zależy od nastawiania, jednak w moim przypadku wszystko zależy od nauczycieli i uwierzcie, że na niektóre lekcje (prawie wszystkie) najzwyczajniej w świecie nie można przyjść z dobrym nastawieniem. Zastanawiam się czy tylko ja mam takiego pecha. Ostatnio nauczycielka tak po mnie pojechał, nawet nie chcę tego pamiętać. I powiedzcie jak tu mieć dobre nastawienie do szkoły? Mieszkam w małym miasteczku, a chamskość i wścibskość ludzi tutaj przekracza swoje granice. Teraz chyba zrobiłam z siebie ofiarę, ale po prostu miejsce, w którym teraz żyję jest dla mnie toksyczne. Gdybym mogła się przeprowadzić to zrobiłabym to natychmiast i uwierzcie to byłaby chyba najszybciej podjęta decyzja w moim życiu. Nie ważne!
Podczas tej przerwy gdy nie pojawiały się posty próbowałam pisać parę 'innych' notek, jednak doszłam do wniosku, że nie są w moim stylu i teraz mam masę pomysłów na nowe posty, które zaczną pojawiać się regularnie i już tego nie zawalę, ale sami widzicie jak to u mnie jest. Widzimy się w kolejnym poście za kilka dni.
Jestem chyba stworzona do narzekania (:
Do następnego!

niedziela, 21 lutego 2016

Każdy dzień jest warty wykorzystania

Co poniedziałek to samo. Wstaję rano, a wszystko co powinnam zrobić rano jest takie automatyczne, nie zwracam na to większej uwagi, bo przecież robię to codziennie. Zachowuję się w połowie jak robot. Moją jedyną myślą jest tylko to, aby w końcu wrócić do domu, a nawet nie zdążyłam z niego wyjść. I tak przez całe 5 dni w tygodniu, przez 10 miesięcy w roku. 45 minut, 10 minut. Wracam do domu z myślą dlaczego w ogóle z niego wychodziłam. Straciłam 7 godzin tego dnia, a przecież mogłam przez ten czas oglądać serial. Mogłam się wyspać.
Jako osoba trzecia z perspektywy czasu widzę jak tracę coś bardzo cennego. Marnuję największy prezent, który dostałam- życie. Czy to nie jest straszne?
Ostatnio dostrzegłam, że każdy tydzień dzielę na dwie części, pierwsza to ta, w której chodzę do szkoły i marnuję czas na naukę czegoś, co prawdopodobnie mi się nigdy w życiu nie przyda (typowy uczeń). Druga to weekend, czyli czas, który nie jest przeze mnie wykorzystany w żaden produktywny sposób.
I teraz w końcu widzę jak zmarnowałam 2 lata życia (bo właśnie 2 lata temu ta Ola, która była zawsze i wszędzie gdzieś wyparowała). I nadszedł nareszcie ten czas, w którym otrząsnęłam się i wzięłam życie w swoje ręce i nie zamierzam marnować czasu, tak jak robiłam to do tej pory. Wiadomo z dnia na dzień nie da się wprowadzić aż tak drastycznych zmian do swojego życia, ale da się zacząć właśnie od tej chwili powoli wprowadzać te zmiany.
Chyba każdy kto chodzi do szkoły odlicza czas do piątku, bo weekend. Do świąt, ferii, wakacji, bo wolne. Ostatnie tygodnie, czy dni przed wolnym marnujemy, a przecież każdy dzień jest tak samo wart tego, aby go wykorzystać. Nawet zwykłe 'byle do jutra' skazuje nas na zniweczenie danego dnia. A później co? Jutro znowu będziesz chciał jutro.
Zastanówmy się ile straciliśmy życia. Dostajemy wiele. Mamy czas, którego ktoś inny może już nie ma, może komuś właśnie się kończy. Ile taki człowiek oddałby za odrobinę życia? Wszystko.
Mamy coś tak cennego, czego nie kupimy nigdzie. Żadne pieniądze świata nie są nigdy nie będą warte życia.
Każdy dzień to nowe możliwości. I właśnie widzę ile możliwości i ile różnych okazji przeleciało mi przez palce. Musiało minąć tyle czasu, abym to sobie uświadomiła. Ale lepiej późno niż wcale.

"Żyj każdym dniem tak, jakbyś przeżywał całe swoje życie właśnie tego jednego dnia"

Wiadomo, że czasem nic Nam się nie chce. Jedyne o czym marzymy to pozostanie w łóżku cały dzień, a może i dłużej... Nawet w najbardziej leniwy dzień postarajcie się zrobić coś produktywnego i coś co sprawi, że Wasz dzień nie będzie cały stracony. Ja też się postaram i mam nadzieję, że mi się uda.


Ferie lecą w zabójczym tempie. Już pierwszy tydzień za mną, ale za to w miarę udany. Mam nadzieję, że przyszły też taki będzie. Mam w planach parę nieco innych postów i mam nadzieję, że wyjdą, bo jeden z moich pomysłów już spaliłam. Zostawiam Wam piosenkę (która jest genialna i nie tylko dlatego, że śpiewa ją moja ulubiona, polska piosenkarka), której tekst myślę, że wpasowuje się nawet dobrze w dzisiejszego posta.  Zdjęć jak nie było tak, a nie ma, ale obiecuję to ostatni taki post!!! Do następnego!


poniedziałek, 1 lutego 2016

CHAOS

Chciałam pisać. Chciałabym być wsparciem dla kogoś innego, chcę pomagać, a sama potrzebowałam wsparcia i pomocy. Czasem żałuję, że nie mam komu się wygadać. Żałuję, że nie potrafię tego robić. Mój blog jest świeży. Nierozwinięty. Ale chciałabym go móc dalej prowadzić. I uważam, że taka półmiesięczna przerwa ni stąd ni zowąd była z mojej strony bardzo nie fair, nawet jeśli mam tylko 3 czytelników. Przepraszam. Teraz, gdy przemyślałam sobie parę spraw i zdałam sprawę w jak wielu się myliłam, jestem gotowa. Przez pewien okres czasu żyłam złudzeniami, a tak naprawdę sama w sobie się pogrążałam. Przewertowałam wszystko w mojej głowie i naprawdę jestem gotowa by żyć (nie, nie chciałam się zabić haha, bo mogło to tak zabrzmieć ;D), by stawić czoło przeciwnościom życiowym i iść naprzód spełniać marzenia.
I nawet jeśli to co teraz napiszę jest oklepane i słyszeliście milion razy, to uwierzcie, że piszę to prosto z serca: SPEŁNIAJCIE SWOJE MARZENIA. Oczywiście nie nachalnie i nie krzywdźcie przy tym innych, lecz macie jedno życie i wykorzystajcie je tak, abyście umierając byli dumni z tego co przeżyliście, ile osiągnęliście i jakimi ludźmi się staliście.
Przez najbliższe dwa tygodnie posty będą pojawiały się 1-2 w tygodniu, potem mam ferie, więc szykujcie się na (mam nadzieję) fajne posty i zdjęcia, bo drugi raz z trzech zostawiam Was bez zdjęć, a tamte też nie były zadowalające :c
Przepraszam jeszcze raz. Biorę się do roboty.
Ps. Już miesiąc nowego roku za nami, jak się czujecie? (:

czwartek, 14 stycznia 2016

Czy szczerość to chamstwo?

Nauczyciele przed zakończeniem semestru dostali takiego bzika, że przez ostatnie parę dni zrobili tyle sprawdzianów i kartkówek, że nie da się zliczyć, a najgorsze jest to, że końca nie widać. Monotonia związana ze szkołą jest przygnębiająca, a upragnione ferie z każdym dniem wydają się być coraz dalej niż bliżej. Nad tematem tego posta tez zastanawiałam się długo; na początek nie chciałam dawać czegoś 'ciężkiego' ale pisanie o czymś banalnym wydaje się nie mieć większego sensu. Mam zdolności do przedłużania i odkładania pierwotnego tematu na dalszy plan, więc bez przedłużania zapraszam do lektury ;)
Kłamstwa przychodzą bardzo łatwo. Kłamstwo jest przecież wygodniejszym wyjściem dla nas. Czasem boimy się powiedzieć prawdę, boimy się jej skutków i konsekwencji. Dlatego nauczyliśmy się kłamać. Jesteśmy w tym bezbłędni. Bywa tak, że sami zaczynamy wierzyć w nasze kłamstwa. W swojej głowie szukamy chociaż odrobiny prawdy, a jeżeli ją znajdziemy uważamy nasze krętactwa za prawdę. Prawdę, której nie ma. Fałszywość ogarnia nas samych, ona ogarnia cały świat.
Znajdują się osoby, które potrafią powiedzieć prawdę. Wtedy ten ktoś uznawany jest za osobę chamską. Tak bardzo nauczyliśmy się kłamstw. Słuchanie ich sprawia nam wielką przyjemność.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się ile komplementów, które w życiu słyszeliście było wypowiedzianych tak szczerze, prosto z serca? A może słyszeliśmy je tylko dlatego, że ktoś chciał nam się podlizać, chciał abyśmy uznawali go za kogoś lepszego, milszego niż tak naprawdę jest?
Jesteśmy tchórzami. Boimy się usłyszeć prawdę. Wszędzie możemy znaleźć teksty typu: "Najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo". Ciągle napawamy się takimi tekstami, ale ile z nich zostaje przez nas przyswojonych? Niewiele. Szczerość to coś co powinniśmy cenić sobie w ludziach. Niestety te wartości zanikają, a my karmimy się fałszywością codziennie. Wypowiadanie kłamstw staje się dla nas chlebem powszednim, a nasze życie zamienia się w jedną wielką bujdę. Żyjemy w wyimaginowanym świecie, który opiera się przede wszystkim na kanciarstwie. Szczerość to nie chamstwo. Gdyby istniała Czerwona Księga UNESCO z cechami ludzkimi, którym grozi wyginięcie na pewno znalazłaby się szczerość. Często mylimy ją z chamstwem, bierzemy ją za coś czym nie jest, a jej posiadaczy oskarżamy za coś czego nie zrobili.
Oczywiście istnieją przypadki, gdzie ludzie będący chamscy tłumaczą się szczerością. Lecz wtedy bez problemu możemy sami to oceniać, bo przecież my wiemy najlepiej co zrobiliśmy i jacy jesteśmy i nie pozwólmy nikomu wciskać nam kitów. Jednak jeśli nawet najgorsza prawda zostanie powiedziana pod naszym adresem nie kłóćmy się, bo prawda to prawda, a kłamstwo ma krótkie nogi i daleko na nim nie zajedziemy.
Mam nadzieję, że trochę przemyślicie ten temat. Sama zdałam sobie sprawę jak nieprawda ogarnęła moje życie i jeżeli pozwolę jej to robić ona mnie obezwładni. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod moim pierwszym postem, a dziś jestem już z drugim. Ja lecę dalej się uczyć, bo naprawdę mam tyle materiału do ogarnięcia z różnych przedmiotów, że ho ho. Jutro czekają mnie 3 sprawdziany.
Ach, widzicie te zdjęcia? Robiłam zdjęcia specjalnie do tego posta i..? I nie pytajcie nawet co się stało, straciłam je i jestem załamana serio, więc wrzucam byle co, żeby nie było "sucho" :) Dziękuję jeszcze raz bardzo serdecznie. Widzimy się za parę dni w kolejnym poście. Do następnego! ♥

 Tak to ja, wychodzę ZAWSZE jak idiotka, więc wybaczcie :))




wtorek, 5 stycznia 2016

Pierwszy raz..

Jest 4 stycznia, godzina 20:09. Nie mam pojęcia kiedy opublikuję tego posta. Zaczynam go dopiero pisać, ale wiem już, że będzie to dość chaotyczne. Mam problem, aby zebrać wszystkie moje myśli w jedno miejsce. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że przez dłuższy czas w głowie miałam jeden wielki bałagan. Uporządkowanie tego wszystko nie wydawało się kuszącym zajęciem. Teraz widzę jakie są tego skutki. Chcę napisać coś konkretnego, ale po prostu nie jestem w stanie. Przepraszam, że pominę tu część o mnie. Jestem pewna, że i tak mnie poznacie wraz z kolejnymi postami. Chociaż... Ta moja próba napisania tu czegoś konkretnego jest małym niepowodzeniem, więc nie wiem czy ktokolwiek to czyta, czy ktokolwiek w ogóle chce to czytać. Okej, czas najwyższy przerwać ten nieudany monolog.
Dlaczego założyłam tego bloga? Wbrew pozorom (i tego co napisałam wyżej) to ja naprawdę lubię pisać. Wizja tego, że mogłabym się z kimś tym dzielić wydaje się kusząca. Na większości blogów główne skrzypce grają zdjęcia. Na tym blogu chciałabym na pierwszym miejscu postawić tekst (jednak bez przesady, moje posty nie będą przypominały długiego i nudnego wypracowania). To nie oznacza, że blog ten nie będzie zawierał zdjęć. Tak nie napisałam, prawda? Po prostu zawsze bardziej wolałam pisać niż chodzić na sesje, może to dlatego, że raczej jestem typem domownika? Nie ważne. A więc o czym będzie ten blog? Nie chce na wstępie wszystkie zdradzać, powiem tylko tyle, że nie będę trzymała się jednej tematyki. Jednak posty typowo modowo-urodowe nie będą gościły tu za często. Ale uwierzcie mi, mam masę pomysłów na posty. Ach, posty będą pojawiały się 2 razy w tygodniu, tak, żebym mogła pogodzić to ze szkołą. Obiecałam sobie, że w końcu wezmę się do nauki. Przez półtora roku olewania nauki wzięłam się w garść. Dotarło do mnie, że w życiu lepiej być niezależnym. Ostatnią kwestią, która chciałabym poruszyć jest wygląd bloga. Przyznam się, że robienie designu nie jest moją mocną stroną. Aktualnie mamy lekko bardzo prymitywny wygląd, który wygląda jakby zrobił go mały dziesięciolatek. Z czasem to się zmieni, trzeba być cierpliwym.
Dobra dla tych co wytrwali tę niezbyt długą, ale jakże niezbyt ciekawą wypowiedź chciałabym złożyć serdeczne podziękowania. Naprawdę dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali. Niby nic, ale to znaczy dla mnie wiele. Chciałabym pisać dla kogoś. Zdobyć chociaż garstkę czytelników, pomagać, inspirować, poznawać.
(Jeżeli kogoś jakimś cudem chociażby w najmniejszym stopniu zaciekawiłam, albo zanudziłam, bo takiej opcji nie wykluczam to byłoby mi bardzo, gdybyście zostawili po sobie ślad w postaci komentarza albo zaszaleli i zaobserwowali)
Kończę już i nie żebrzę. Nawet jeśli piszę sama do siebie jestem z siebie dumna, że mimo tego mętliku w głowie napisałam coś, jeśli wygląda to niezgrabnie, trudno.
Morał z tego taki, że nie będzie to blog dla wiernych fanów fotografii, bo oczywiście zdjęcia tu będą, ale tylko jako dodatek (postów z samymi zdjęciami nie będzie!), ja wolę się skupić na pisaniu, bo to właśnie wolę.. Ten blog nie jest zachowany w kolorze białym, jak większość (oczywiście, uważam, że takie blogi są piękne.. i tak oczywiście ja nie umiem takiego zrobić haha, ale nieważne :D). To po prostu ma być mój kącik w sieci, nie musi być tu perfekcyjnie i pewnie nigdy nie będzie, ale będę się starać to ulepszać. Na początku mam tylko nadzieję, że jest przejrzyście.
Ach, ach, ach! Zdjęć nie ma (dobrze zaczynam, prawda?), bo przyznam się bez bicia, że jestem nieprzygotowana za bardzo, jednak mam nadzieję, że aż tak bardzo to nie przeszkadza i jakoś da się wytrzymać.
Kolejny post za parę dni! Do napisania ...
Ps, Chyba za dużo razy powtórzyłam "że', ale jestem taka podekscytowana, nie nie umiem nad tym zapanować, hihi.
Ola :')